ROZDZIAŁ PIERWSZY
Marna laska.
~ Gabriela ~
Obudziło mnie głośne trzaśnięcie drzwiami. Pewnie Amanda i Steve znów się pokłócili. Między innymi dlatego cieszę się, że wyjeżdżam z tej dziury na dwa dni... Wreszcie odpocznę. Tak, teraz jedynie tego mi potrzeba...
Wstałam z ociąganiem z łóżka i przelotnie zerknęłam w stronę zegarka – 7:30. Wydało się wiecznością zanim wzięłam długi i przyjemny prysznic. Kochałam chwilę, kiedy woda spływała po moim ciele, wydawałoby się, że razem z nią pozbywam się tych wszystkich myśli, tylu wspomnień, bólu, żalu, cierpienia i samotności.
Nic nie trwa wiecznie, każdy kiedyś odejdzie
ale dlaczego ona?! Dlaczego nie pojechałam wtedy z nimi?! Tak bardzo
brakuje mi matki...
Nie ważne, jak co dzień muszę wziąć się w garść, odgrodzić myśli, zejść na dół i udawać, że jest okej.
Zakręciłam wodę, otuliłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wchodząc do pokoju poczułam zimne i świeże powietrze, które dodało mi energii i otrzeźwiło mój umysł ,dzięki czemu poczułam się choć odrobinę szczęśliwa na dzisiejszy dzień. Zarzuciłam na siebie białą koszulkę i legginsy i zaczęłam przygotowania do kilkudniowego wyjazdu do "kochanej" babci, która przygarnęła moją malutką siostrę po „niefortunnym wypadku” matki.
Co z ojcem ? Och tak, zapomniałam wspomnieć, że ja już nie mam ojca. Straciłam go wraz z wypadkiem rodzicielki. Radź sobie sama szesnastoletnia dziewczyno! Życie jest okrutną suką!
Spakowałam już mój ulubiony, czarny top, wyszyty z tyłu koronką, zwykłą koszulkę z napisem „I’m your dope” , czarno-białą koszulę w kratkę, moje fantastyczne, czarne rurki ze skórzanymi wstawkami , jeansy i czarne glany.
Nie ważne, jak co dzień muszę wziąć się w garść, odgrodzić myśli, zejść na dół i udawać, że jest okej.
Zakręciłam wodę, otuliłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wchodząc do pokoju poczułam zimne i świeże powietrze, które dodało mi energii i otrzeźwiło mój umysł ,dzięki czemu poczułam się choć odrobinę szczęśliwa na dzisiejszy dzień. Zarzuciłam na siebie białą koszulkę i legginsy i zaczęłam przygotowania do kilkudniowego wyjazdu do "kochanej" babci, która przygarnęła moją malutką siostrę po „niefortunnym wypadku” matki.
Co z ojcem ? Och tak, zapomniałam wspomnieć, że ja już nie mam ojca. Straciłam go wraz z wypadkiem rodzicielki. Radź sobie sama szesnastoletnia dziewczyno! Życie jest okrutną suką!
Spakowałam już mój ulubiony, czarny top, wyszyty z tyłu koronką, zwykłą koszulkę z napisem „I’m your dope” , czarno-białą koszulę w kratkę, moje fantastyczne, czarne rurki ze skórzanymi wstawkami , jeansy i czarne glany.
- Amanda, wiesz przypadkiem gdzie jest mój eyeliner?! – krzyknęłam ze swojego pokoju.
Tak, tak, mam pokój z moją przyjaciółką od liceum. Zastanawiam się jedynie jak ona ze mną wytrzymuje, a właściwie jak ja wytrzymuję z nią...
- Amanda do cholery! Słyszysz co do ciebie mówię?! – krzyknęłam w złości – dobrze wiesz, że chcę jak najszybciej uporać się z pakowaniem - otworzyłam drzwi z rozmachem i wparowałam do salonu z niezbyt przyjaznym nastawieniem, bo zostało mi naprawdę mało czasu. Czy ona robiła to celowo czy może bawiło ją wkurwianie mnie z samego rana?
-Gabi, proszę nie krzycz, od rana boli mnie głowa. Wczoraj całą noc z D... – urwała w połowie zdania.
Co ona powiedziała tak cicho? Nie ważne, mam zbyt mało czasu na takie rozważanie!
Skarciłam się w myślach jednak zauważyłam, że spociły się jej ręce, a ze zdenerwowania przygryzała wargi. Mimo to byłam tak głupia i nie skojarzyłam faktów - Um, ze Stev’em oglądaliśmy film. No może nie całą, większą część poświęciliśmy...
-Stop! – przerwałam jej – Nie chcę znać szczegółów twojej pięknej, romantycznej i zapewne naprawdę namiętnej nocy z twoim wspaniałym chłopakiem – tu podkreśliłam sarkazm, bo w głębi duszy czułam, że ona nic do niego nie czuje, a ten związek jest jedynie pozorem i że wczoraj mocno się pokłócili - Chcę jedynie do kurwy dowiedzieć się GDZIE jest mój eyeliner?! – powiedziałam nieco ostrzej niż zamierzałam.
- Już dobrze, Gabs, chwilka – pobiegła do swojego pokoju, wygrzebała z kosmetyczki moją zgubę, potrącając stopą kieliszek, z którego wino wylało się wprost na turkusowy dywan. Przy okazji potrąciła również pustą butelkę po piwie " Budweiser ".
No no nieźle się bawiła, a raczej mazała nasza gwiazdeczka.
Zajrzałam do środka i aż pisnęłam.
- Czy przez ten pokój przeszło tornado ?! A może rozpętała się burza i fala tsunami zalała całą łazienkę?! – zlustrowałam dziewczynę wzrokiem.
Włosy w totalnym nieładzie, bluzka podarta, oczy podkrążone , makijaż rozmazany. Ha! Wiedziałam, że coś tu nie gra, oni się pokłócili, a Amanda jak zwykle przepłakała całą noc przez tego dupka...
- Skarbie, czy wy tej nocy się pokłóciliście? Czy coś się stało? – gdyby wzrok mógł przepalać skórę, mój już dawno przepaliłby ją na wylot. – Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, jestem tu dla ciebie.
Dziewczyna zrobiła się cała czerwona, zaczęła bawić się palcami. Jednak zauważyłam również malinkę widoczną na jej szyi, co kompletnie zbiło mnie z tropu.
Może się pokłócili, a potem... seks na zgodę? O czym ty myślisz kobieto?! Mimowolnie zachichotałam, założyłam dłonie na biodra i przewróciłam figlarnie oczami odgarniając za ucho niesforne pasmo włosów.
- Gabrielo Grande znalazłam twój eyeliner, możesz zacząć się pakować – uśmiechnęła się nieśmiało, zagryzła dolną wargę co oznaczało, że się denerwuje, podała mi malutki przedmiot i prawie siłą wypchnęła z pokoju – Nie pokłóciliśmy się – szepnęła mi do ucha jakby wczorajszy wieczór był sekretem – jedynie wymieniliśmy parę ciekawych zdań, nic więcej...
~ Amanda ~
Dziękuję ci Boże, naprawdę dziękuję. Tak się cieszę, że
Gabriela o niczym się nie dowiedziała. O mały włos nie wpadłam. Jeszcze moment
i bym się wygadała!! Wydaje mi się, że Steve coś podejrzewa, Gabriela
również niedługo zacznie się domyślać…
Ale wczorajsza noc z nim była taka cudowna.
Ale wczorajsza noc z nim była taka cudowna.
Specjalnie
złożyłam moją ulubioną czarną bieliznę, Gabi miała wrócić do domu naprawdę
późno ze względu na jakąś akcję, którą wymyślił Marco. Wiedziałam, że będę
miała cały dom dla siebie przez jakiś czas, więc zaprosiłam Jego. Ona nie mogła
o niczym się dowiedzieć, zabiłaby mnie gołymi rękami, gdyby dowiedziała się, że
sypiam z jej chłopakiem.
Naszykowałam białe wino ( Wiedziałam, że jest jego ulubionym... Od kogo?
Oczywiście od mojej kochanej przyjaciółeczki. Niedługo David będzie mój suko!
Wiem, że to jest nie fair, ale on jest taki pociągający, a ONA może mieć
każdego ) , kiedy zadzwonił dzwonek.
To pewnie on.
Podeszłam do drzwi mocno zdenerwowana, po około 15 sekundach uchyliłam je tak,
aby chłopak mógł wejść.
- Witaj David – zagruchałam melodyjnie i musnęłam jego policzek, rozkoszując
się zapachem Axa i czegoś jeszcze... nie wiem do końca co to był za zapach.
Mimo wszystko pachniał cudownie, jak zawsze zresztą.
- Hej Am – uśmiechnął się, zlustrował mnie wzrokiem i musnął moje czoło,
zsuwając dłoń z moich bioder na pośladki – na pewno nie ma dzisiaj Gabi? Bo
jeśli ma wrócić to nie mam nic przeciwko przełożeniu tego na inny termin –
zagryzł dolną wargę co było naprawdę seksowne i musiałam powstrzymywać swoją
podświadomość, aby się na niego nie rzucić.
- Powtarzam ci już po raz setny, że NIE!– powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Przyznam szczerze, że lekko się
zdenerwowałam, bo jedynym co go wtedy obchodziło to czy jego laska nie wróci
wcześniej. Nie spojrzał nawet na mój strój, a szykowałam się chyba z dwie
godziny, specjalnie dla tego palanta! – Nie będzie jej do jutra – szepnęłam
nieco łagodniejszym tonem. Mimo, że powinnam, nie powiedziałam mu, że wraca
około północy, niech myśli że w ogóle jej nie ma. Inaczej nici z przyjemnego
wieczoru jaki się zapowiadał...
- To dobrze – pociągnął mnie w stronę mojego pokoju i zamknął drzwi,
przysysając się do mojej szyi.
Nie zdążyliśmy się nawet rozgrzać kiedy ktoś wszedł do domu.
- Amanda skarbie! Jestem wcześniej i Steve również do ciebie przyszedł!
Okazało się, że zapomniałaś, jak zwykle z resztą do niego zadzwonić – krzyknęła
od progu mocno zdenerwowana Gabriela. W jej głosie słychać było niedowierzanie,
złość, ale i... ulgę. Chyba martwiła
się, że coś mi się stało. Czy tylko ja jestem taką idiotką żeby ranić własną
przyjaciółkę?!
- David, musisz wyjść przez okno! Szybko!– rzuciłam w niego koszulką i
praktycznie zrzuciłabym go z drugiego piętra. Ale byłby temat do gazety gdyby
wypadł „Seksowna i na prawdę ponętna kobieta wypchnęła z okna swojego kochanka,
a chłopaka swojej przyjaciółki, którego jedynie zaspakaja, gdyż przyszedł jej
chłopak i zgadujemy, że również chce zaspokojenia, biedna dziewczyna, nie ma
nawet chwili spokoju” Wyjrzałam przez
okno. David zszedł już po schodach przyłączonych do każdego balkonu. Uf, jestem
bezpieczna.
- Już idę kochani! – krzyknęłam i zaczęłam się ubierać…
Zamknęłam drzwi od swojego pokoju, oparłam się o zimną ścianę i zjechałam w dół gdzie usiadłam na podłodze.
Nie mogę stracić tak wspaniałej „ siostry ” . Tak, ona jest dla mnie jak siostra, a ja?! Jestem egoistką, idiotką i Bóg wie kim jeszcze!
- Błagam cię Boże, zacznę chodzić do kościoła, będę przykładową uczennicą, siostrą, córką, przyjaciółką, dziewczyną, nie zepsuje już niczego, znajdę sobie pracę – chyba zwariowałam, ale zaczęłam się modlić, a po chwili klęczałam na kolanach i cicho płakałam – Tylko proszę, tak bardzo proszę, niech Gabriela nigdy nie dowie się o zdradzie - wszystkie emocje spowodowały, że zaczęłam znów płakać, jakby nie wystarczyło mi wylane „ morze łez ” przez wczorajszą kłótnię ze Stev’em …
~ Gabriela ~
Kiedy zamknęła drzwi od pokoju myślałam, ze zwymiotuję od całej tej pieprzonej sytuacji, bałaganu i tych cholernych tajemnic. Na szczęście udało mi się dojść do pokoju i spakować resztę rzeczy do fioletowej walizki oraz najpotrzebniejsze rzeczy do torby jakimi są : Telefon, błyszczyk, portfel, szczotka, broń, pamiętnik, prezerwatywa ( tak na wszelki wypadek ). Teraz zostało jedynie doprowadzenie SIEBIE do ładu, abym nie wyglądała tak jak wygląda nastolatka zmęczona wieczorną pracą dla Marca - Tak to u niego pożyczyłam pieniądze i teraz tkwię w tym po uszy. Choć nie mogę powiedzieć, że nie lubię tej ekipy. Nie! Oni są dla mnie jak bracia, bez nich Bóg wie co by się ze mną wtedy stało. To właśnie Marco pokazał mi lepszy świat, nauczył mnie walki o przetrwanie, nauczył mnie jak żyć.
Zaczesałam grzywkę do tyłu, a włosy delikatnie rozczesałam pozwalając pasmom loków opaść na moje ramiona i plecy. Musnęłam usta pomadką, powieki eyelinerem, a rzęsy czarnym tuszem z Loreal’a - Matka zawsze powtarzała mi, ze atutem kobiety jest wygląd zewnętrzny, dlatego też zamierzam go eksponować.
Założyłam na siebie luźny top z napisem „ Sad ” , wsunęłam na biodra czarne spodnie ze złotymi łańcuchami po bokach, zasznurowałam czarne, wysokie glany i zarzuciłam na ramiona skórzaną kurtkę. Ciągnąc za sobą walizkę wyszłam na zewnątrz, gdzie czekali na mnie David, Amanda i Steve, wrzuciłam torbę na fotel dla pasażera, a walizkę włożyłam do bagażnika mojego czarnego BMW.
- Jedź ostrożnie księżniczko – David przejechał dłonią po moich biodrach – I pamiętaj! Masz tam porządnie odpoczywać i niczym, ale to absolutnie niczym się nie martwić - przyciągnął mnie do siebie i delikatnie musnął swoimi wargami moje truskawkowe usta.
- Mmm zdecydowanie lepiej całujesz kiedy się żegnamy – zaśmiałam się, odepchnęłam go od siebie i złapałam oddech po jego pocałunku – Mam nadzieję, że wreszcie odpocznę, ta robota powoli mnie wykańcza – delikatnie się skrzywiłam na wspomnienie ostatniej nocy...
Szłam
ciemna uliczką wiodącą do jakiegoś starego i opuszczonego budynku, gdzie miała
odbyć się jedna z akcji zaplanowanej przez Marco. W jednym ze sklepów było
ogromne lustro, spojrzałam na moje odbicie i zlustrowałam wzrokiem „ Nową
Gabrielę ” - czarna, skórzana kurtka, koronkowa i wyzywająca bluzka z dość
dużym dekoltem, skórzane spodnie, naładowana broń z tyłu, długie, wysokie
szpilki. Nie byłam tą sama dziewczyną co kiedyś, przed ich śmiercią. Co się ze
mną stało do cholery?!
- O, już jesteś kochanie – brunet podszedł do mnie i oparł dłonie na moich
biodrach – chodź księżniczko, robota czeka – pociągnął mnie w stronę magazynku,
opierając dłoń na moich pośladkach.
- Dobrze ci radzę Marco, zabierz ode mnie swoje łapska! – zacisnęłam zęby i
otrzepałam jego rękę – bo dla przykładu nawet takiemu prawie-bratu jak ty TA księżniczka oderwie twój narząd
rozrodczy. Więcej panienek nie zaliczysz, kochanie - zamruczałam mu do ucha i zaśmiałam się ostro
pokazując mu język co było niezwykle dziecinnie, ale cóż taka już jestem.
Puściłam mu perskie oczko, pewnie ruszyłam przed siebie i bez wahania weszłam
do opuszczonej rudery.
- Kogo ja widzę? – Ricard, jeden z wrogiego zespołu podszedł niebezpiecznie
blisko mnie i oparł swoją umięśnioną rękę na jednej ze zniszczonych półek – cóż
to za zaszczyt Gabrielo – jego śmiech wydał się szyderczy i pusty – naprawdę
myślicie – zwrócił się do chłopaków – że jakaś marna laska zdoła zniszczyć mój
zespół?! – szydził dalej.
- Ta marna laska – podeszłam bliżej i złapałam go za koszulkę, przyciskając go
do ściany – za chwilę może strzelić ci kulką w i tak niepotrzebną mózgownicę –
wyciągnęłam broń i przesunęłam ją od pasa gdzie zahaczyłam o jego pasek i
wyszczerzyłam zęby , przez brzuch, serce, aż przystawiłam mu ją do jego obrzydliwej
twarzy - Więc jak kochanie – przejechałam
mu palcem po pasku i mocno kopnęłam go kolanem w krocze, na co zgiął się w pół
i zacisnął szczękę – dogadamy się bez
żadnych wybryków?
Po tej akcji zaczęliśmy rozmowę z nieprzyjaciółmi, razem uzgodniliśmy, że
opuszczą to miasto, ale będą na każde nasze zawołanie. Był tylko jeden haczyk – mieli
dostęp do naszego magazynu z bronią, do naszej kasy i narkotyków, ale to już
nie był mój problem. Marco miał się zająć resztą.
Opadłam na pobliską sofę i oparłam głowę na ramieniu Josh’ a ( mojego
najlepszego kumpla z tej paczki ) . Westchnęłam cicho, widziałam, że brunet
wpatruje się we mnie z nieukrywaną troską, zmartwieniem, ale w jego spojrzeniu
było coś jeszcze .. można było dostrzec nutkę uwielbienia . Nie ukrywam, że
jestem dość pociągającą dziewczyną, ale Josh ? Nie, to nie możliwe .. jesteśmy
jedynie przyjaciółmi .
- To jak Mel – powiedział wymawiając moje drugie imię swoim aksamitnym i czystym angielskim akcentem
– jutro wyjeżdżasz prawda? – jego spojrzenie wydało się być smutne – odpoczywaj
mała i oczywiście nie zapomnij do mnie zadzwonić – zachichotał i pogładził
dłonią mój policzek drugą dłonią gładząc moją dłoń – co do cholery miał znaczyć
ten gest?! Czy ja mam jakieś halucynacje?! Tak to na pewno to. Odgarnęłam niesforny
kosmyk włosów za ucho, odrywając tym gestem dłoń od jego ręki i westchnęłam gdy
mój telefon zawibrował. Nie miałam
ochoty odbierać.
- Odbierz, to pewnie coś ważnego, telefon wibruje ci od 10 minut, chyba nie
zamierzasz tego zignorować skarbie – powiedział John, po czym zrobił tak
śmieszną minę, że trudno mi było się nie roześmiać.
Mimowolnie spojrzałam na ekran „ 10 połączeń nieodebranych – Steve ” . Niewiele
myśląc nacisnęłam zieloną słuchawkę i odebrałam.
- No nareszcie – zaśmiał się, ale w jego głosie dało się wyczuć zdenerwowanie –
jest z tobą Amanda ? – zapytał bez zbędnych ociągań.
- Powinna być w domu , o cholera, a jeśli coś jej się stało ?! Zaraz po ciebie
będę , czekaj na mnie przy głównym skrzyżowaniu naprzeciwko restauracji „Rose
Rouge” – rozłączyłam się, pocałowałam Josh'a w policzek na co brunet się nieco
zaczerwienił, rzuciłam chłopakom szybkie „ Do zobaczenia za dwa dni” i wybiegłam z budynku prosto do mojego BMW.
Wsiadłam do środka, zapięłam pasy, wyjechałam z uliczki i pędem ruszyłam do knajpy, skąd zabrałam
Stev;a. W rekordowym tempie dotarłam do naszego mieszkania i wbiegłam na górę
mocno otwierając drzwi .
- Amanda skarbie! Wróciłam wcześnie!
- Oj będę za tobą tęskniła przez te dwa dni choć mogę przysiąc że jesteś wrzodem na dupie od ostatnich paru dni – przytuliłam delikatnie niższą i odrobinę pulchniejszą ( nie żeby była jakaś gruba ) brunetkę i musnęłam jej policzek – no i nie narozrabiaj, bo wolałabym nie wrócić do zmasakrowanego mieszkania – zaśmiałam się i dźgnęłam ją w brzuch na pożegnanie.
- Może i wrzodem, ale za to w niepowtarzalnym wydaniu – zachichotała i uśmiechnęła się szeroko na co cmoknęłyśmy się w policzki – nie martw się, specjalnie dla ciebie postaram się zmyć naczynia- zaśmiała się głośno, a obie w tym samym czasie poklepałyśmy się po ramionach jak dzieciaki.
- Steve, opiekuj się nią, niech nie wpakuje się w jakieś bagno, dobrze? – podeszłam bliżej i objęłam wysokiego blondyna – i nie róbcie takiego bałaganu jak wczoraj wieczorem – zachichotałam żartując, ale jedyne co zobaczyłam to zdziwienie na jego twarzy. Kompletnie nie wiedziałam co to oznacza, przecież był tam, sama go przyprowadziłam, a może przed nim był tam ktoś inny? Może o to się pokłócili, bo Am chodziła po domu jak na szpilkach?!
Nie ważne, teraz czas na relaks młoda damo! Zdecydowanie czas na relaks...
Odsunęłam się i z entuzjazmem wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i odjechałam machając im na pożegnanie.
Odjechałam nie wiedząc co zastanę, kiedy wrócę do domu i czy mi się to spodoba…
__________________________________________
No i mamy pierwszy rozdział : ) Choć trochę zaciekawił ?
Sporo osób mówi, że najtrudniej jest zacząć pisać i ZGADZAM SIĘ Z NIMI W 100 % gdyż początki i zaciekawienie czytelnika są najtrudniejsze.
Mam nadzieję, że mimo niezbyt długiego " początku " nie zrazicie się do opowiadania, a wręcz przeciwnie ..
To Tyle ..
Następny rozdział dodam za tydzień tak jak już mówiłam, ale nie miejcie mi za złe jeśli opublikuję troszkę później ( Zależy czy znajdę czas ) .
PS : Jeśli czytacie mojego bloga KOMENTUJCIE, wystarczy nawet zwykły PRZECINEK - chcę wiedzieć ile osób on zaciekawił : )
Cudowny rozdział ;)Oby szybko dodałaś nn ;)
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania mi się podoba, jest bardzo ciekawy, jestem bardzo zaintrygowana postacią Amandy i czekam na więcej :) może zacznę obserwować twojego bloga, kto wie :)
OdpowiedzUsuńNie mam uwag. Jest ciekawy i przyciąga uwagę:) twój styl pisania jest ciekawy :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój styl pisania i ogólna tematyka bloga. Czasem mam na prawdę dość blogów o idealnym życiu idealnych dziewczyn, bez problemów.Twoje opowiadanie obrazuje to co dzieje się co raz częściej i jest jak najbardziej realne.Tak trzymaj. :)
OdpowiedzUsuńPrzecinek: ,
OdpowiedzUsuń;) Rozdzial naprawde fajny, masz ciekawy sposob pisania, oryginalna fabule ;) Prawie zapomnialam o tym, ze glowna bohaterka to Selena Gomez w zupelnie innej odslonie :)
Czekam z niecierpliwoscia na kolejne rozdzialy ;)
Bardzo nie lubię Seleny Gomez, ale pominęłam ten fakt i zaczęłam czytać opowiadanie. Powiem Ci,że masz do tego talent, jest naprawdę niezłe i z niecierpilowością czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://trudny-wybor.blogspot.com/
Weszłam na tego bloga po twoim zaproszeniu. Szczerze mogę powiedzieć, że była to dobra decyzja. Rozdział bardzo mnie zaciekawil i czekam na next.
OdpowiedzUsuńMroczna
Początek jest bardzo ciekawy i mimo, że jak sama napisałaś, początki są trudne, wyszło ci to bardzo dobrze. Masz ładny styl pisania, a fabuła jest (jak dla mnie) dość nietypowa, co jest dużym plusem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@lucky_6_9
ciesze sie, ze spodobal ci sie moj blog i licze, ze to bylo szczereo chyba na tym nam bloggerka tworzacym cos dla nas waznego zalezy, co nie.
OdpowiedzUsuńOkej przechodze do tej czesci ktora pewnie bardziej cie interesuje, a mianowicie co ja sadze o twoim opowiadaniu; WYDAJE MI SIE, ZE TO FAJNA HISTORIA I, ZE MASZ WYSTARCZAJACY TAlent (sory caps look mi sie wlaczyl) by ciekawie pociagnac to opowiadanie, mam nadzieje, ze jednak zechcesz skomentowac rozdzial, wiem, ze ci sie podoba, ale chcialabym zobaczyc to pod komentarzem i dowiedziec sie co tak bardzo ci sie spodobalo
świetne ,zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://niebezpieczenstwocatjay.blogspot.com/
Zostawiłaś komentarz u mnie na blogu no więc jestem. Nie będę owijać w bawełnę. Przeczytałam prolog i stwierdzam, ze to nie moje klimaty. Nie zostanę na twoim blogu, ale zapraszam cię na swój.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Super! Czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuńbomba, nie przepadam za tymi osobami ale naserio fajne :P
OdpowiedzUsuńPatrze na tego Biebera i tak jakoś odechciewa mi się czytać. Ale ok, przebrnę przez prolog chociaż.miłe zaskoczenie, bo wygląda na to,że jednak to chyba nie fanfic .Ale wracając do tematu. Patrzę, prolog to takie małe, króciutkie... coś. Mimo to zaciekawił mnie - kojarzy mi się z tymi tekstami na tyle książek czy filmów.Mniejsza.Zabieram się za pierwszy rozdział. Plusik za nierobienie spacji przed przecinkami. Bohaterka ma glany.Jaki mrok. Styl masz dobry, fajnie się czyta. Nie robisz wielu powtórzeń.Ale Jack Daniels do licealistek nie pasuję ;p "Gdyby wzrok mógł przepalać skórę, mój już dawno przepaliłby ją na wylot."- to przepalać kiepsko tu brzmi. Przydałaby Ci się beta do wychwytywania takich pierdółek. I nie rób nawiasów kiedy jakaś postać rozmyśla. "Musiałam powstrzymywać swoją podświadomość, aby się na niego nie rzucić. " - kolejna gafa. Gdzie tu podświadomość? Pomyśl o becie. Jeszcze notorycznie w wielokropkach robisz 2 a nie 3 kropki. Doszłam do momentu w którym idzie na "akcje", potem ku mojemu zaskoczeniu było dość ciekawie, ale proponowałabym zmienić coś w tym " gangu ". Amen.
OdpowiedzUsuńBOSKO *_*
OdpowiedzUsuńPrzecinek.
OdpowiedzUsuńTo znaczy... rozpisze sie przy okazji nastepnego rozdzialu, zeby teraz nie tracic czasu przeznaczonego na lekture :P
Jejku, ciekawe to! Mimo tego, że wolę czytać opowiadania ze sportowcami w roli głównej, to muszę Ci powiedzieć, że ta historia mnie zaintrygowała. Bardzo dużo tajemnic, dziewczyna nie ma za dobrego życia, ach. Ciekawość mnie zżera na to co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńWięc idę już czytać 2 rozdział.
Bajo:*
Piszesz lekko i miło :) dlatego też szybko i ciekawie się czyta. Idę do kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPo tak krótkim prologu spodziewałam się równie krótkiego rozdziału pierwszego, a tu proszę. Taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się i nie mogłam powstrzymać ciekawości aby nie przeczytać tej notki. Jest dobrze, masz to "coś", ale uważaj na przecinki. Radzę ci zmienić szatę graficzną bloga, jak chcesz to mogę Ci z tym pomóc, pisz jak coś: marna4791@gmail.com
To narazie tyle, a i zmień czas na polski ponieważ jest 23:51 a opublikuje mi komentarz pewnie o 16.
Całuję,
Marna [ucieczka-milosci.blogspot.com]